top of page

Pójście na terapię to nierzadko trudna decyzja i może rodzić wiele wątpliwości. Dziś oddaję głos osobom, które mówią o swoich obawach i przemyśleniach na temat podjęcia terapii oraz samego procesu. Nie jest to post mający na celu kogoś na psychoterapię namówić, ani tym bardziej zniechęcić. Chcę zrobić więcej miejsca na te kawałki w nas, które wolałyby zostać w domu. One też chcą mówić.


ree

ree

ree

ree

ree

ree

ree

ree


ree

Czasem mam tak, że siedzę sobie przy biurku i coś robię. Nazwijmy to pracą. Obok stoi napój. Nazwijmy go kawą. Praca idzie nieźle. Kątem oka widzę punktową zmianę natężenia światła w pobliżu. To mrugnął telefon. Jakieś powiadomienie. Zerknę, może to coś ważnego. Ktoś mi przesłał link do ciekawego artykułu, otwieram, chwila przerwy nie zaszkodzi. Gdy czytam, pojawia się powiadomienie, że ktoś ze znajomych opublikował post na Instagrame. Wchodzę, daję serduszko, scrolluję chwilkę. O, jak śmiesznie jeż je jabłko. Aha, przecież czytałam artykuł. Jak już jestem to sprawdzę mejla… Podnoszę wzrok. Minęła godzina. Co to ja robiłam?


Możliwe, że tylko ja tak mam, ale z książki "Wyloguj swój mózg”, która faktycznie zrobiła mi rzeczy w mózgu wynika, że nie tylko ja. Co więcej, to tak działa, bo tak ma działać. 


Wspomniana książka zaczyna się kilkoma stronami kropek. Co to za kropki? Taki notatniczek na dzień dobry? Ja i tak czytam z czytnika, nic mi po notatniczku, więc przesuwam palcem po ekranie na kolejną stronę, gdzie znajduję odpowiedź. Autor pisze, że właśnie patrzyłam na 10 tysięcy kropek. Czyli tyle, ile generacji mieszkało na Ziemi od momentu pojawienia się pierwszych ludzi w Afryce Wschodniej. Ale to nie koniec ciekawostek. Dalej czytam, że tylko 8 kropek żyło w świecie z elektrycznością, bieżącą wodą i telewizorami, 3 kropki znały komputery, komórki i samoloty, a tylko jedna generacja nie zna świata bez smartfonów, Internetu i Facebooka.  


Ten uroczy trik z kropkami ma za zadanie zobrazować jak bardzo jako gatunek nie jesteśmy przystosowani do tego, co serwuje nam współczesny świat. Dlaczego?


Social media a nasz mechanizm nagrody


My, ludzie, poszukujemy wiedzy. Im więcej wiemy o otoczeniu, tym większa szansa na przetrwanie. Gdy uczymy się czegoś nowego, mózg uwalnia dopaminę. Robi nam się fajnie. To dlatego chętnie przeklikujemy się przez kolejne linki. W dodatku zawsze wydaje nam się, że następna strona jest atrakcyjniejsza niż ta, którą aktualnie widzimy. Jedna piąta wszystkich stron internetowych przykuwa uwagę odwiedzających na nie dłużej niż 4 sekundy, a ponad 10 minut pozostajemy na 4% z nich.  


Zadaniem tego mechanizmu jest prawdopodobnie zapewnienie motywacji, szczególnie przydatnej naszym zbieracko-łowieckim przodkom, w warunkach gdy na przykład dostępność pożywienia była niepewna. Czy na tym krzaczku będą jagody, które mogę zjeść? Ej, tam chyba jest lepszy krzaczek. Co to za szelest? Coś mignęło tam w krzakach, co to było? Gonić czy uciekać?


Mamy upodobanie do nieznanych wyników, a media społecznościowe sprytnie to wykorzystują. Nakręcają chęć rzucenia okiem na telefon, żeby sprawdzić czy nie pojawiło się nic nowego, dodatkowo dają nam pozytywne wzmocnienie w odpowiednim momencie. Lajki pod naszym zdjęciem nie zawsze pokazują się w tej samej chwili, w której ktoś je klika. Algorytmy wstrzymują czasem ukazanie się reakcji na nasz post w oczekiwaniu na to, aż nasz układ nagrody wejdzie na najwyższe obroty.


Ale czy media społecznościowe to samo zło? 


Wygląda na to, że sami twórcy najpopularniejszych rozwiązań zdają sobie sprawę z zagrożeń, jakie te ze sobą niosą. Autor funkcji lajkowania na Facebooku, Justin Rosentein przyznaje, że prawie nie korzysta z Facebooka. Steve Jobs ogranicza swoim dzieciom dostęp do urządzeń elektronicznych, a dzieci Billa Gatesa dostały swoje pierwsze komórki, gdy skończyły 14 lat. 


Choć lektura tej książki z kropkami chwilami mroziła mi krew w żyłach i zaraz po niej odinstalowałam wszystkie aplikacje społecznościowe na telefonie, zablokowałam feed na fejsie i postanowiłam zamieszkać w chacie z drzew wśród drzew, to daleka jestem od podejścia że social media, internety i telefony to samo zło. Aktualnie nie mieszkam w chacie wśród drzew, dalej korzystam z Facebooka i Instagrama, nawet to lubię, ale aplikacji w telefonie już nie zainstalowałam ponownie. Nie żebym odkryła Amerykę, ale uczę się bardziej świadomego współistnienia z mediami społecznościowymi i robię to z większą wyrozumiałością dla tego pierwotnego człowieka we mnie, który dalej szuka swoich jagód. 



ree

Znacie koło przywileju? Dostałam takie wydrukowane na warsztacie antydyskryminacyjnym organizowanym przez Fundacja HerStory  (fajny warsztat, polecam), a do tego ćwiczenie. Określić swoje miejsce w każdej z kategorii. Pozaznaczałam sobie kropkami miejsca, w których się odnajduję, a potem je połączyłam. Podobno wychodzi z tego kwiatek. Mi wyszedł kot. Taki trochę krzywy, ale całkiem blisko środka. Dodałam mu oczy. I patrzę na tego kota, i tak się zastanawiam jak często myślę sobie, że język kraju, w którym mieszkam jest moim pierwszym językiem. Albo że jestem biała. Sprawna.


ree


Czym jest koło przywileju?


Koło przywileju to jedno z narzędzi pomocnych w rozumieniu koncepcji intersekcjonalności. Ma swoje korzenie w pracach czarnych feministek, z przełomu XIX i XX wieku (m.in. Sojourner Truth czy Anna Julia Cooper). Zwracały one uwagę, że ruch feministyczny koncentruje się na problemach białych heteroseksualnych kobiet z wyższych klas społecznych, pomijając problemy kobiet czarnych, biednych czy lesbijek. Ale temat nie dotyczy wyłącznie feminizmu. Różne cechy tożsamości przecinają się ze sobą, a osoby mogą doświadczać wykluczenia równocześnie ze względu na kilka z nich. Na przykład, wiele badań wskazuje, że sytuacja nieheteronormatywnych osób w społeczności romskiej jest podwójnie trudna. Doświadczają one ostracyzmu i wykluczenia zarówno z własnej społeczności, jak dyskryminacji ze strony społeczeństwa ze względu na pochodzenie. Przykłady różnych kombinacji zapewne można by mnożyć w nieskończoność.


Ze mną zostaje refleksja z doświadczania siebie i swoich tożsamości na tym kole i wspomnienie komentarza osoby prowadzącej warsztat, że przywileje są przezroczyste. No. Chyba są.


**Koło w języku polskim pochodzi z podręcznika trenerskiego "Edukacja antydyskryminacyjna" pod red. Mai Branki i Dominiki Cieślikowskiej

**Więcej o wspomnianych badaniach dotyczących społeczności romskiej tutaj: https://cz.boell.org/en/2022/01/26/lgbtiq-roma-invisible-minority

bottom of page